Żyłam jak chciałam...
Kiedyś wspominałeś, że wyjazd nie wyjdzie mi na dobre, jednak ja myślałam zupełnie inaczej. Podążałam za pragnieniami, marzyłam, błądziłam jak dziecko we mgle. Zawsze byłam pewna swoich racji, broniłam swojego stanowiska, chociaż często było błędne. Nie potępiałeś mnie, zawsze wspierałeś, byłeś moim oparciem. Nie kontaktowałam się z Tobą często, nie chciałam uczestniczyć w Twoim świecie; nie w tym który był dostępnym dla mediów. Byłam anonimowa, nikt mnie nie znał oprócz tych kilku kolegów, którzy dzielili z Tobą pasję, aczkolwiek tylko jeden był w Twoim klubie, do czasu przejścia Możdżonka. Po przegranym IQ ja także przegrałam swoje życie, zaledwie kilka dni po waszej porażce, która dotknęła również mnie. Straciłam kogoś; kogoś bliskiego; kogoś kto był moim oparciem w Londynie; kogoś kto był ze mną gdy cały świat był przeciwko mnie. I jak już go straciłam, to pojawiły się kolejne problemy. Wiesz co? To wtedy zaczęłam żałować kilku swoich decyzji, pierwszą był wyjazd do Londynu, gdzie ukończyłam studia na kierunku fotografii i jedyny profit wynikający z tego to oczywiście certyfikat. Drugi błąd: poznałam osobę, do której nie powinnam się przywiązywać. Był ćpunem, takim zwyczajnym trochę oderwanym od rzeczywistości - ćpunem. Często wydawało mi się; że jest przerysowany; że jest z innej galaktyki; że go wyimaginowałam jak niegdyś pana Czesia. Błąd trzeci: wypadek. Kiedyś mnie ostrzegałeś, żebym nie robiła głupich, nieprzemyślanych rzeczy. Byłam gówniarą więc prychnęłam na Twoje ostrzeżenia, a gdy wydawało mi się że dorosłam do podejmowania poważnych decyzji, na mojej drodze stanęła jego pasja - motocykle. Wiesz to wtedy straciłam złudzenia, którymi żyłam; wtedy kiedy wjechaliśmy w ten pierdolony samochód jadący z naprzeciwka; wtedy kiedy linia jego życia się zerwała, a moja wisiała na włosku. I teraz jak to zwykle bywało w dzieciństwie gdy coś nie szło po mojej myśli, wracam do Ciebie by skryć się przed całym złem tego świata w Twoich ramionach. W ramiona mojego brata, który jako jedyny może pomóc mi się pozbierać z samego dołu i ponownie ustawić mnie do pionu.
mogłam żyć po Twojemu.
Adnotacja: Czemu Florence Welch? Bo według mnie jest jedną z najpiękniejszych kobiet, podoba mi się jej nietypowa uroda i uwielbiam jej piosenki. Całość skupia się na niej, jej rozterkach, tym jak radzi sobie ze smutkiem, radością, pożądaniem i innymi emocjami. O tym jak człowiek odnajduje własne ja, choć to z góry skazane na porażkę. Wszystko mniej więcej takiej długości, może krótsze. Gdy ktoś chce być informowany, proszę zostawić swój numer gg - to mi ułatwi sprawę w powiadamianiu was ; ).
ciekawy początek, nieźle namieszałaś jej od początku opowiadania :) zapowiada się interesująco :D
OdpowiedzUsuńInteresujący:) Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej. Już teraz widać, że główna bohaterka nie umie dać sobie sama rady, po tym co się stało. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńI oczywiście mnie informuj na GG:32765106
no rzeczywiście, urodę to ma zjawiskową. *.*
OdpowiedzUsuńjak się sypie, to już po całości. dobrze, że bohaterka w razie problemów ma możliwość skrycia się w czyiś ramionach, chociażby brata właśnie. najważniejsze, żeby mieć w kimś oparcie, a nie walczyć z tym samotnie.
ja chcę, informuj: 5891339. :)
Zapowiada się cudnie. Bohaterka dużo przeżyła, popełniła mnóstwo błędów i wraca na stare śmieci. O tak, to musi być świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńOczywiście informuj :)47050365
nierealni.blogspot.com