piątek, 14 czerwca 2013

11. All This And Heaven Too



Żyjesz...

Zamykasz swoje stare sprawy, układasz wszystko w głowie, chcesz zamknąć pewien etap, żeby zacząć zapisywać nową, lepszą kartę swojego życia. W Twoich działaniach wspiera Cię Justyna, Michał ma nadzieję, że wszystko się ułoży, a małe Ruciaki chociaż niczego nieświadome dają Ci motywację. Dwa tygodnie nie widujesz Antonina; dwa tygodnie cholernie za nim tęsknisz; dwa tygodnie - tyle liczy wasza rozłąka, która dzisiaj się kończy. Tuż po treningu, gdy słyszysz jak Twój brat otwiera drzwi do mieszkania, pędem puszczasz się schodami w dół, by moment później uwieszona na szyi Antka wpijać się z zachłannością w jego soczyste usta, smakujące kawą i truskawkami. Masz wszystko co ziemskie i nawet niebo kłania się w waszym kierunku. Nigdy nie sądziłaś, że wiecznie uciekając na końcu swoich lęków odnajdziesz miłość i już teraz wiesz, że jest on ważniejszy od wszystkich poprzednich osób, bo wiele was łączy i mimo odmiennych charakterów potraficie się zgrać i żyć w zgodzie. Siedząc na kanapie z wspartą głową o ramię ukochanego i kubkiem kakao w ręku wiesz, że nie ważne ile w życiu będzie złego; ile popełnisz fatalnych decyzji; ile razy zabłądzisz i zboczyć ze ścieżki; ile krzywd wyrządzisz innym i inni wyrządzą Tobie; ile razy będziesz uczyć się na własnych pomyłkach - zawsze gdzieś na końcu czeka na Ciebie i wszystkich innych prawdziwe szczęście, którego definicję każdy pisze sam, bez niczyjej pomocy i którego nie musimy szukać, ono samo znajdzie nas.

dla niego i dzięki niemu.

Adnotacja: Nic nie może przecież wiecznie trwać - tym jakże optymistycznym akcentem żegnamy nasze chwiejne uczucia puszczone na wietrze. Antonina to była spoko babka, która jest bliska memu sercu i z którą trudno mi się rozstać.  Dziękuję za każdy komentarz, każde słowo, dzięki któremu miałam chęć cokolwiek tutaj dodać; dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna. Dziękuję, że byliście. Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy się ujawnili i tym, którzy czytali i nie komentowali. Jesteście wspaniali :).
Zdałam matmę !!!

poniedziałek, 10 czerwca 2013

10. Don't tell me.



Nie mów nic...

Stoisz przed szafą i już drugą godzinę zastanawiasz się w co się ubrać, żeby nie było zbyt oficjalnie, ani żeby nie było na tak zwany opierdol. Masz nie tylko rozterki egzystencjalne, ale również te same co każda kobieta. Słyszałaś od Michała, że Antonin nie wybiera się dzisiaj z chłopakami, z drużyny na piwo, bo stwierdził, że się źle czuję. To doskonała okazja, żebyś go odwiedziła. Musisz wyjaśnić z nim kilka spraw, musisz być pewna, że to od czym myślałaś przez ostatnie dwa miesiące nie jest jakąś wyimaginowaną sprawą przez Twoją nazbyt wybujałą wyobraźnię. Musisz się utwierdzić w tym do czego doszłaś, musisz być pewna, że go kochasz. Zakładając czarną, koronkową bluzkę wyciągasz z szafy turkusowe spodnie, a na Twoich stopach lądują kremowe szpilki, całość dopełnia tylko apaszka w szarawym tonie i jesteś gotowa do wyjścia. Krocząc ulicami Kędzierzyna tracisz gdzieś swoją pewność siebie, strach zaczyna Cię ogarniać, a Ty najzwyczajniej w świecie zaczynasz panikować. Postanowiłaś być konsekwentna, a więc stojąc pod drzwiami Rouziera drżącą dłonią zahaczasz o dzwonek do drzwi. Otwiera Ci, dziwi się i zaprasza do środka, ładujesz się do salonu i gdy siada obok Ciebie - łapczywie całujesz go w usta. Już wiesz, że go kochasz. Wiesz, że on czuje to samo, gdyż szepce Ci do ucha Je t'aime i wiesz, że to los was postawił na swojej drodze. Mówisz mu, że jak poukładasz siebie to wrócisz; mówisz, że musi poczekać za tobą dwa tygodnie. Kiwa głową - zgadzając się, a Ty znów uciekasz

nie chcę słuchać Twoich słów, chcę widzieć miłość w gestach.

Adnotacja:  Pozdrawiam moją matematyczkę, dzięki której żyję pod presją środy , kiedy to muszę zaliczyć ten zacny przedmiot.
Kadziu w roli redaktora <3 - taaak wspaniale się rozpływam.

czwartek, 6 czerwca 2013

9. Are you hurting the one you love?

Coraz więcej pytań...

Myślisz; myślisz cały czas, zastanawiasz się czy to jak postępujesz jest zgodne z tym co podpowiada Twoje serce. Mówią, że czasami trzeba kierować się rozsądkiem, ale zawsze serce jest najlepszym doradcą. Nie jesteś pewna tych wielkich słów, dlatego udajesz się do Justyny. Siadasz naprzeciwko żony Michała z kubkiem parującej kawy prosto z ekspresu i wpatrujesz się w  radosny uśmiech, który gości na jej twarzy każdego dnia. Pytasz, ona odpowiada. Próbuje Ci pomóc, chociaż zawsze powtarza, że nic na siłę. I gdy tak rozmawiacie uświadamiasz sobie jedną ważną rzecz, że nie widziałaś Antonina już drugi miesiąc i kurewsko za nim tęsknisz. Mówisz o swoim odkryciu, a wtem pani Ruciak zaczyna się cichutko śmiać, chociaż to bardziej chichot. Wie o tym, że darzysz Rouziera jakimś uczuciem, ale nigdy nie potrafiła go określić. Łzy zaczynają spływać Ci po  policzkach, to straszne uczucie - kogoś lubić bardziej niż się powinno. Nie chcesz tego; nie pożądasz tego uczucia w swoim życiu; nie chcesz znowu cierpieć po kolejnych rozczarowaniach. Myślisz o tym czy go kochasz, serce krzyczy tak, rozum jest obojętny na Twoje odczucia względem jego osoby. Ty jednak wiesz, że nie możesz mu nic dać, bo tak naprawdę nic nie masz; nie możesz również z nim być, bo wszystkie osoby, które były ważne w Twoim życiu i nie były Twoją rodziną - odchodzą. Nie możesz również obarczać go swoim ciężkim charakterem, którego sama nie możesz zwalczyć, a co najważniejsze nie możesz dopuścić go do swojego serca będąc taką zagubioną osobowością, bo zwyczajnie wam nie wyjdzie.

bez odpowiedzi. 

Adnotacja: Jutro Polska - Brazylia, rozjebiemy ich :). Tak mało dni do końca szkoły, tak mało dni, że ojejku. Niebawem Wawa, potem obóz policyjny i później mecz z Argentyną w Bydgoszczy <3.

niedziela, 2 czerwca 2013

8. Seven devils.


Twoje zachowanie

Znowu zamykasz się w sobie, od ostatniego spotkania z atakującym minął miesiąc. Antek próbował się z Tobą skontaktować, nawet Michał mówił, że powinnaś z nim porozmawiać, ale jakoś nie masz odwagi. Przyłapujesz się na tym, że coraz częściej o nim myślisz, co nie jest dla Ciebie najlepsze. Ostatnio nawet poszłaś do kościoła, chociaż jak mawiasz jesteś ateistką. Ksiądz Ci nie pomógł, zresztą oni nie pomagają, oni mącą bardziej niż powinni, ale pomóc nie potrafią, bo tak naprawdę nie znają życia. Próbujesz znaleźć odpowiedzi na pytania, które kłębią się w Twojej głowie i nie możesz tego dokonać. Wzięłaś urlop w pracy, a uzasadnieniem jakie podałaś było odnalezienie samej siebie. Pani prezes Cię zrozumiała, więc teraz siedzisz na parapecie i myślisz. Prawie jak w kreskówkach nad Twoją głową pojawia się świecąca żarówka i już wiesz do czego możesz porównać chaos w swoim życiu. To siedem diabłów - siedem grzechów głównych. Dzisiaj ogarnia Cię pycha, myślisz że masz dużo możliwości, lecz to Twoje wygórowane oczekiwania nie mające pokrycia w rzeczywistości. Jesteś chciwa, bo zastanawiasz się jak to jest mieć kogoś dla siebie i nie dopuszczać go do innych. W Twojej głowie pojawiają się nieczyste myśli dotyczące Rouziera, które chcesz żeby ja opuściły w tempie natychmiastowym. Zazdrościsz bratu, że nie ma takich egzystencjalnych rozterek i ma wsparcie rodziny, swojej własnej rodziny, którą stworzył z Justyną od podstaw. Nieumiarkowanie objawia się w Twojej nieobliczalności. Gniew towarzyszy Ci w każdej myśli, masz ochotę zwyczajnie coś rozwalić, najlepiej na głowie Antonina. Jesteś leniwa, bo szukając siebie rezygnujesz z jedynego zajęcia, które może przenieść Cię do innego świata - do świata fotografii, gdzie wszystko jest w ciepłych barwach.

...odbiega od normy.

Adnotacja: Z okazji wczorajszego dnia dziecka znajcie moją łaskawość i dziękujcie Vive, że wywalczyła trzecie miejsce i Barcelonie, że przegrała pierwsze :). Kto lubi Fabiana Drzyzge to zapraszam tutaj.

piątek, 31 maja 2013

7. Try a little tenderness.


Próbuję Ci pomóc

Siedzisz w Antkowym mieszkaniu i czujesz się trochę niezręcznie, na Twoim talerzyku znajduje się mały kawałek ciasta tiramisu, kupiony dzisiejszego poranka w cukierni u pani Basi. W ręce natomiast dzierżysz kieliszek najlepszego, francuskiego wina - przynajmniej tak twierdzi Rouzier, dla Ciebie jest ono trochę zbyt cierpkie, gdyż gustujesz w tych słodkich, ale nie narzekasz. Wpatrujecie się w ekran wyłączonego telewizora i delikatnie trącacie się ramionami. Czujesz się skrępowana, chcesz uciec i nie wiesz dlaczego. W końcu Antek nie wytrzymuje i mówi, że musi się komuś zwierzyć. Mówisz, że ma w Tobie oparcie i słuchasz. Chłopak opowiada o do niedawna swojej narzeczonej, która go rzuciła z dnia na dzień wracając do Francji i zaczynając tam nowe, podobno lepsze życie z dala od niego. Rozkleja się i w tym momencie porusza Twoje serce, przytulasz się do niego, a on zamyka Cię w swoich ramionach prawie zduszając Twoje żebra. Gdy się uspokaja, oddalacie się od siebie. Jesteście zdecydowanie zbyt blisko, czujesz jego oddech na swojej twarzy, patrzysz w jego tęczówki, a on dotyka dłonią Twojego policzka. Zaczynasz ciężej oddychać, powietrze tężeje, a wasze głowy zbliżają się do siebie. W końcu Antek delikatnie dociska swoje wargi do Twoich, a Ty go nie odrzucasz, pogłębiacie pocałunek. Gdy dociera do Ciebie co robicie, wyszarpujesz się i uciekasz. Wybiegając z domu atakującego w pośpiechu narzucasz na ramiona czarną ramoneskę i przeskakując co drugi stopień znajdujesz się na dworze. Idziesz do domu, myśląc o tym co się wydarzyło i wmawiając sobie, że to było złe i nie powinno mieć miejsca. Bo wy do siebie nic nie czujecie, nie możecie nic czuć.

...chyba Cię zrażając.

Adnotacja: Antek musi być! Buziak musi być! Ucieczka musi być!
Chorowałam, nadal choruję, pogoda jest do dupy, jutro dzień bez alkoholu - ten dzień będę świętować :).
LŚ nadchodzi, ja też napierdalam <3!

wtorek, 21 maja 2013

6. Can't speak French.




Pomaga

Antonin mówi, że pomaga Ci się odrodzić. Wierzysz mu, bo chcesz tego. Każe Ci się ubierać i mówi, że to rozkaz, bo dzisiaj Cię porywa. Nie oponujesz, chcesz się rozerwać; chcesz coś przeżyć. Pytasz czy wyciągniecie też Wiśnie, ale on tylko kiwa przecząco głową, mówiąc że co najwyżej może do was dołączyć Fonteles, tym razem ty kiwasz nieprzychylnie głową. Nie wiesz czemu, ale Brazylijczyk Cię irytuje, opowieściami które snuje dotyczącymi Ciebie i Antka; tym jakie ma teorie dotyczące waszej dalszej przeszłości. W końcu gdy siadacie w jego samochodzie pytasz gdzie jedziecie, ale nie otrzymujesz odpowiedzi za to dostajesz lizaka o smaku pomarańczy tuż po tym jak mówisz, że się obrażasz. Słyszysz souriez un petit, ale nic nie rozumiesz więc udajesz, że masz pojęcie co powiedział i zgadzasz się. Śmiech Antka wypełnia wnętrze auta i zatrzymujecie się. Jesteście w wesołym miasteczku i Twój towarzysz mówi, że masz się bawić, więc bawisz się, śmiejesz, wcinasz watę cukrową koloru zielonego, jeździsz na kolejce górskiej i dwa razy odwiedzasz dom strachu. Zmęczona siadasz na ławce i nerwowo wciągając powietrze chcesz wracać, jedziecie więc do domu, ale nie domu Michała, tylko do domu Rouziera.

...i wychodzi mu to.

Adnotacja: Zaniedbuje to, oj zaniedbuje. Nie mam czasu, nie chce mi się nic i irytują mnie pewne osoby, które mam ochotę rozpierdolić tak z czystej sympatii :). Potrzebuję wolnego, pełnego chillu i odrobiny oderwania się od rzeczywistości.

poniedziałek, 13 maja 2013

5. Spectrum


Nawiedza Cię obraz

Śnisz o tym co było, jesteś w totalnie w innym świecie. Widzisz widmo waszych wspólnych dni, czujesz ciepło jego ciała, zatapiasz się w czekoladowych tęczówkach, Twoja szyja jest drażniona męskim acz delikatnym zarostem, który po postu kochasz. Leżycie na waszej łące, macie splecione dłonie w uścisku, patrzycie sobie prosto w oczy, a w waszych sercach szaleje miłość. Rozmawiacie o wszystkim; o przeszłości, przyszłości i tym co jest tu i teraz. On snuje plany; plany które dotyczą was, mówi że niebawem się oświadczy i ma nadzieję, że nie będziesz wtedy zaskoczona, a z okrzykiem "tak" na ustach rzucisz się mu w ramiona. Śmiejesz się nazywając go wariatem, Twoim wariatem. Obraz się zamazuje, a po chwili pojawia nowy. Twoje myśli odtwarzają seans filmowy, w którym jesteś główną bohaterką. Chcesz się obudzić, jednakże nie możesz. Siedzisz w jednym z klubów, w dłoni dzierżysz najprawdopodobniej mojito, a Twój ukochany rozsypując kokę na szklanym, okrągłym stoliczku po chwili wciąga ją, krzywiąc się nieznacznie. Namawia Cię do tego samego, ale odmawiasz - zawsze odmawiałaś. Sceneria zaczyna się zmieniać, jesteś na cmentarzu, w okół Ciebie stoi mnóstwo ludzi ubranych na czarno i trzymających białe róże. Sama masz takie, dotykasz dłonią usta, gdy wyrywa się z nich ciche "nie". Trumna zostaje spuszczona, wsypujesz garstkę ziemi jak to robią inni, wrzucasz do środka kwiaty i płaczesz; stoisz i totalnie nie wiesz co począć. Budzisz się, dźwięk dzwonka wyrywa Cię z tego koszmaru; koszmaru który przeżyłaś; który Cię nawiedza. Po Twoim policzku spływa wodospad łez, koszulka przykleja się do ciała od nadmiaru potu, a Ty obiecujesz sobie, że czas zacząć nowe życie.

...który jest złym wspomnieniem.

Adnotacja: Miałam weekend wycięty z życia, dobra zabawa, mnóstwo alkoholu, ale czas powrócić do rzeczywistości, a więc olałam dzisiaj szkołę i oto jestem z nową częścią ;).

poniedziałek, 6 maja 2013

4. Strangeness and Charm


Żyjesz...

Tak naprawdę minął miesiąc od kiedy zaczęłaś na nowo jako tako żyć i można powiedzieć, że idzie Ci naprawdę dobrze, aczkolwiek niektóre aspekty Twojego życia nadal się sypią i rozpadają jak domki z kart na wietrze. Wierzysz, że wszystko będzie dobrze. Powtarzasz sobie codziennie rano tak znane, banalne i powszechne będzie dobrze, po czym u boku Michała wędrujesz na halę. Zostałaś fotografem kędzierzyńskiej drużyny i nawet nie wątpisz w to, że Michał maczał w tym palce, pewnie Antonin też przyłożył się do tego by Cię przyjęli. No właśnie Antonin, osobnik który niewątpliwie potrafi Cię podkurwić, ale otworzyłaś się przed nim. Opowiedziałaś mu o Aleksie, którego kochałaś, kochasz i zapewne będziesz kochać dopóki na Twojej drodze nie stanie kolejna miłość Twojego życia, która obróci Twój światopogląd o 180 stopni. Żałujesz kilku rzeczy; żałujesz kilku decyzji; ale nie żałujesz przyjazdu do Kędzierzyna. Odnajdujesz się w tym mieście, coraz więcej szczególików przemawia na jego korzyść, a oprócz domu brata, Twoim miejscem na ziemi jest również hala Azoty i ramiona przyjaciół. Tak znalazłaś ich, mimo iż często jesteś cholernie zdystansowana i nie możesz się otworzyć to jednak Wiśniewski jak i Rouzier podbili Twoje serce i możesz przyznać, że ich uwielbiasz. Nie koniecznie w zestawieniu, ale osobno są wspaniali. Nie mówisz im może wszystkiego, ale niewątpliwie dopuszczasz ich do siebie. I tylko gdy wieczorami kładziesz się na łóżku, patrząc w pusty sufit myślisz co by było gdyby to się nie zdarzyło i wtedy cichutko łkasz w poduszkę, a z nadmiaru emocji usypiasz otulona w ramionach Morfeusza.

jednak nie do końca.

Adnotacja: Mam wolne od szkoły przez tydzień i skaczę z radości.
Transferowe rewelacje mnie zabiją, bój o nazwę Reski też.
 

środa, 1 maja 2013

3. Not fade away


Chcę uciec...

Michał mówi, że trzeba Cię naprawić. Czujesz się trochę zepsuta, ale nie chcesz być ciężarem, zapewnia Cię że nim nie jesteś, zanim zaczynasz oponować. Rafał i Filip mówią, że ciocia z nimi na pewno pójdzie, a Ty patrząc na ich słodkie buźki nie możesz odmówić. Idziecie na halę, bo Michał uważa że najpierw poznasz jego towarzystwo, a później stopniowo będziecie wychodzić do ludzi. Chcesz znowu zaprzeczyć, nie chcesz tam iść, nie masz ochoty nikogo poznawać. Starczy Ci to małe, zawężone otoczenia. Na Twoją twarz wpływa grymas, ale włóczysz jedną nogę za drugą, aż do celu. Wchodzisz na halę Azoty, która nie wywołuje w Tobie żadnych uczuć. Dzieciaki ciągną Cię na trybuny, a Ty wyjmując lustrzankę zaczynasz robić zdjęcia, chowając się za aparatem i burzą rudych loków. Chcesz być niewidoczna dla świata; chcesz zniknąć; chcesz uciec, jest jednak jedno ale - nie możesz, bo zawiedziesz Michała, a jego jako jedynego nie lubisz zawodzić. Dlatego udajesz; codziennie udajesz; codziennie zakładasz maskę; codziennie chcesz zapomnieć, ale wciąż pamiętasz. Michał przedstawia Ci wszystkich, wraz ze sztabem trenerskim oraz panią prezes Sabiną Nowosielską. Podajesz wszystkim rękę mrucząc swoje imię, a ściskając dłoń francuza on śmiej się, ze macie takie same imiona. Trochę się peszysz; trochę rumienisz; trochę zaczynasz uciekać wzrokiem wtem w ramiona porywa Cię Guma, który niemalże piszczy ciesząc się z Twojego powrotu. Chociaż ktoś; chociaż on, Magneto  i Michał; chociaż oni pokazują że miałaś dokąd wrócić.

 a muszę was poznać.

Adnotacja: Chciałam dodać w piątek, zerknęłam w kalendarz, zdałam sobie sprawę że wtedy będzie 3 maja - czyli będę najebana ; ). 
Ten jest krótszy od pozostałych, o ile dobrze pamiętam kolejny będzie dłuższy, ale w końcu pojawił się Antek, który teraz będzie już wszędzie, nawet wam z lodówki wyjdzie.
Konarski nowym atakującym Reski, czy tylko ja się cieszę? Mimo wszystko żal mi Delecty - nieźle ją okradli z zawodników ;/

sobota, 27 kwietnia 2013

2. Heavy in yours arms


 Żyjesz...

Całe życie uciekałam, jeżeli na mojej drodze stawały trudności to po prostu tchórzyłam, nie potrafiłam poradzić sobie z własnym życiem. Byłam zagubiona i nadal tkwię w tym stanie. Po każdej odniesionej porażce chciałam aby słońce znowu otuliło moją twarz, a ciemne chmury odeszły w zapomnienie. Teraz uciekałam przed wspomnieniami. Mówią, że powroty bolą, ten był dla mnie swego rodzaju ukojeniem duszy. Nie wyobrażałam sobie życia w Londynie bez mojego dobrego ducha, musiałam wrócić do rodziny; do ludzi dzięki którym czułam się bezpiecznie. Przywitali mnie z rozpostartymi ramionami, wzrokiem wyrażającym miłość i słowami będzie dobrze. I wiedząc, że tak nie będzie paradoksalnie zaczęłam w nie wierzyć, dając sobie złudne nadzieje. Twoje dzieci mnie nie poznały, ale przekupione kilkoma gadżetami piłkarskimi ochrzciły mnie mianem ulubionej cioci, a moje ego zostało miło połechtane. Justyna za to zachowała się najlepiej, nie pytała tylko była, stała obok, trzymała za zimną dłoń i opowiadała kawały, w większości nie śmieszne, ale dzięki nim poczułam się lepiej. Natomiast wieczorem, gdy słońce zniknęło z nieba, a księżyc oświetlał ciemność wraz z niezawodnymi gwiazdami, które biły światłem odbitym, zasiedliśmy na tej kremowej kanapie w salonie. Zadawałeś pytania, wiem że się o mnie troszczyłeś dlatego skrupulatnie odpowiadałam na każde które padło z Twoich ust. Siedzieliśmy tak jak za starych, dobrych czasów z kubkiem kakao i truskawkową czekoladą milką, której standardowo zjadłam więcej. Gdy skończyłeś pytać, zaczęłam snuć historię. Historię swojego życia z dala od rodziny i znanego jej środowiska. Historię pełną wzlotów i upadków. Historię namiętnej miłości i żałosnego smutku. Moją własną historię.

aż nagle świat ucieka Ci przez palce.

Adnotacja: Generalnie zatopiona w dźwiękach Perfectu, a dokładniej w Idź precz dodaje to coś powyżej. I powiem wam, że mi się podoba, bo to pierwsza historia, z którą się nie męczę : ).

niedziela, 21 kwietnia 2013

1. Take care of me


Żyłam jak chciałam...

Kiedyś wspominałeś, że wyjazd nie wyjdzie mi na dobre, jednak ja myślałam zupełnie inaczej. Podążałam za pragnieniami, marzyłam, błądziłam jak dziecko we mgle. Zawsze byłam pewna swoich racji, broniłam swojego stanowiska, chociaż często było błędne. Nie potępiałeś mnie, zawsze wspierałeś, byłeś moim oparciem. Nie kontaktowałam się z Tobą często, nie chciałam uczestniczyć w Twoim świecie; nie w tym który był dostępnym dla mediów. Byłam anonimowa, nikt mnie nie znał oprócz tych kilku kolegów, którzy dzielili z Tobą pasję, aczkolwiek tylko jeden był w Twoim klubie, do czasu przejścia Możdżonka. Po przegranym IQ ja także przegrałam swoje życie, zaledwie kilka dni po waszej porażce, która dotknęła również mnie. Straciłam kogoś; kogoś bliskiego; kogoś kto był moim oparciem w Londynie; kogoś kto był ze mną gdy cały świat był przeciwko mnie. I jak już go straciłam, to pojawiły się kolejne problemy. Wiesz co? To wtedy zaczęłam żałować kilku swoich decyzji, pierwszą był wyjazd do Londynu, gdzie ukończyłam studia na kierunku fotografii i jedyny profit wynikający z tego to oczywiście certyfikat. Drugi błąd: poznałam osobę, do której nie powinnam się przywiązywać. Był ćpunem, takim zwyczajnym trochę oderwanym od rzeczywistości - ćpunem. Często wydawało mi się; że jest przerysowany; że jest z innej galaktyki; że go wyimaginowałam jak niegdyś pana Czesia. Błąd trzeci: wypadek. Kiedyś mnie ostrzegałeś, żebym nie robiła głupich, nieprzemyślanych rzeczy. Byłam gówniarą więc prychnęłam na Twoje ostrzeżenia, a gdy wydawało mi się że dorosłam do podejmowania poważnych decyzji, na mojej drodze stanęła jego pasja - motocykle. Wiesz to wtedy straciłam złudzenia, którymi żyłam; wtedy kiedy wjechaliśmy w ten pierdolony samochód jadący z naprzeciwka; wtedy kiedy linia jego życia się zerwała, a moja wisiała na włosku. I teraz jak to zwykle bywało w dzieciństwie gdy coś nie szło po mojej myśli, wracam do Ciebie by skryć się przed całym złem tego świata w Twoich ramionach. W ramiona mojego brata, który jako jedyny może pomóc mi się pozbierać z samego dołu i ponownie ustawić mnie do pionu.
mogłam żyć po Twojemu.

Adnotacja: Czemu Florence Welch? Bo według mnie jest jedną z najpiękniejszych kobiet, podoba mi się jej nietypowa uroda i uwielbiam jej piosenki. Całość skupia się na niej, jej rozterkach, tym jak radzi sobie ze smutkiem, radością, pożądaniem i innymi emocjami. O tym jak człowiek odnajduje własne ja, choć to z góry skazane na porażkę. Wszystko mniej więcej takiej długości, może krótsze. Gdy ktoś chce być informowany, proszę zostawić swój numer gg - to mi ułatwi sprawę w powiadamianiu was ; ).