Nawiedza Cię obraz
Śnisz o tym co było, jesteś w totalnie w innym świecie. Widzisz widmo waszych wspólnych dni, czujesz ciepło jego ciała, zatapiasz się w czekoladowych tęczówkach, Twoja szyja jest drażniona męskim acz delikatnym zarostem, który po postu kochasz. Leżycie na waszej łące, macie splecione dłonie w uścisku, patrzycie sobie prosto w oczy, a w waszych sercach szaleje miłość. Rozmawiacie o wszystkim; o przeszłości, przyszłości i tym co jest tu i teraz. On snuje plany; plany które dotyczą was, mówi że niebawem się oświadczy i ma nadzieję, że nie będziesz wtedy zaskoczona, a z okrzykiem "tak" na ustach rzucisz się mu w ramiona. Śmiejesz się nazywając go wariatem, Twoim wariatem. Obraz się zamazuje, a po chwili pojawia nowy. Twoje myśli odtwarzają seans filmowy, w którym jesteś główną bohaterką. Chcesz się obudzić, jednakże nie możesz. Siedzisz w jednym z klubów, w dłoni dzierżysz najprawdopodobniej mojito, a Twój ukochany rozsypując kokę na szklanym, okrągłym stoliczku po chwili wciąga ją, krzywiąc się nieznacznie. Namawia Cię do tego samego, ale odmawiasz - zawsze odmawiałaś. Sceneria zaczyna się zmieniać, jesteś na cmentarzu, w okół Ciebie stoi mnóstwo ludzi ubranych na czarno i trzymających białe róże. Sama masz takie, dotykasz dłonią usta, gdy wyrywa się z nich ciche "nie". Trumna zostaje spuszczona, wsypujesz garstkę ziemi jak to robią inni, wrzucasz do środka kwiaty i płaczesz; stoisz i totalnie nie wiesz co począć. Budzisz się, dźwięk dzwonka wyrywa Cię z tego koszmaru; koszmaru który przeżyłaś; który Cię nawiedza. Po Twoim policzku spływa wodospad łez, koszulka przykleja się do ciała od nadmiaru potu, a Ty obiecujesz sobie, że czas zacząć nowe życie.
...który jest złym wspomnieniem.
Adnotacja: Miałam weekend wycięty z życia, dobra zabawa, mnóstwo alkoholu, ale czas powrócić do rzeczywistości, a więc olałam dzisiaj szkołę i oto jestem z nową częścią ;).
Uwielbiam tę historię. Jest bardzo smutna, ale mam nadzieję, że życie głównej bohaterki niedługo zmieni się na szczęśliwe. Może komuś uda się ją uszczęśliwić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
To chyba jeden z najgorszych snów, jakie człowieka mogą nawiedzić.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ktoś w końcu pomoże jej wyjść z takiego dołka, takiej samotności, w której na okrągło trwa.
Ten fragment jeszcze mocniej utwierdza mnie w przekonaniu, że narkotyki to gówno.
Cholercia. Przepraszam za nieobecność, bo czy tylko ja uważam, że szkoła to zjadacz czasu ? :D Rozdział cudowny, trzymający w napięciu. W ogóle ten klimat i tajemniczość sprawia, że mam ciarki i to właśnie lubię w tym opowiadaniu. Czas zacząć nowe życie i zapomnieć o tym, co złe. Tośka to chyba zrozumiała, że już nie ma po co wracać do przeszłości
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
znam ten stan, to uczucie. a narkotyki to cholerstwo jedne. wszelkie uzależnienia to cholerstwo. mam nadzieję, że jej się uda.
OdpowiedzUsuń4 - nadpobudliwie.blogspot.com